drzwi otwiera wyglancowany strażnik, w środku jak w domu, plastiki, ceny wywieszone, obsługa i swojska atmosfera. A przecież nie o to chodzi. <br>Zagadnął ich wąsaty policjant w ciężkim płaszczu. Mówi, że turyści przyjeżdżają, fotografują, piszą pamiętniki. A dlaczego? Bo wszyscy są szpiegami. Oni też. O co im chodzi? O indyjski uran. Tłumaczy to z pełnym przekonaniem, a potem zaprasza do domu na kolację. Może sam jest szpiegiem.<br>Zosia szybko miała dosyć i wróciła do hotelu. On, nakręcony, poszedł samotnie do jednej z knajpek na Pahargandżu. Palił indyjskie extra mocne i obserwował ulicę. Całe to zamieszanie wydawało się trochę przerażające, dopóki przez