w okolicach kuchni i zlewu przebijały łyse, sczerniałe deski. Z sufitu zwisała zawieszona na sznurze żarówka i to już było wszystko, jeśli nie liczyć sterty gazet w kącie, brudnego okna, torby i paru pustych słoików na podłodze. Joanna miała kłopot ze znalezieniem słów, którymi mogłaby skomentować to, co widzi, nie urażając uczuć gospodarza. Nic nie przychodziło jej do głowy, więc tylko uśmiechnęła się bezradnie. <br>- No, dobra, sam wiem, że trzeba tu trochę posprzątać i muszę zdobyć jakieś meble. Dopiero wczoraj odebrałem klucze i chciałem ci od razu pokazać - tymi słowami znów ujął Joannę. Gdy objął ją ramieniem, przytuliła się do niego