Typ tekstu: Książka
Autor: Rudnicka Halina
Tytuł: Uczniowie Spartakusa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1951
Polluks.
- Chore widocznie, bo nie mają siły iść dalej; pewno wkrótce zemrą.
- Dlaczego nie pomogliście im? - oburzył się Kalias.
- Pomóc? - wykrzywił wargi rozmówca. - Jak im można pomóc? Daliśmy im trochę fig. Przecież ich na plecy nie weźmiemy.
- Na koń! - zakomenderował Polluks. Ostra strzała przypomnienia przeszyła mu serce. Czy żyje to urocze, dobre dziecko, jego mała siostrzyczka, którą z nim razem pojmano do niewoli?
Wkrótce ujrzeli je. Leżały nie opodal drogi pod kwitnącym jeszcze krzewem dzikich róż. Tętent koni przeraził je najwidoczniej, bo usiadły obydwie. Mała pisnęła jak zraniony, zdziczały kociak i chciała uciekać, ale chuda jak szkielet, siwa kobieta przytuliła ją
Polluks.<br>- Chore widocznie, bo nie mają siły iść dalej; pewno wkrótce zemrą.<br>- Dlaczego nie pomogliście im? - oburzył się Kalias.<br>- Pomóc? - wykrzywił wargi rozmówca. - Jak im można pomóc? Daliśmy im trochę fig. Przecież ich na plecy nie weźmiemy.<br>- Na koń! - zakomenderował Polluks. Ostra strzała przypomnienia przeszyła mu serce. Czy żyje to urocze, dobre dziecko, jego mała siostrzyczka, którą z nim razem pojmano do niewoli?<br>Wkrótce ujrzeli je. Leżały nie opodal drogi pod kwitnącym jeszcze krzewem dzikich róż. Tętent koni przeraził je najwidoczniej, bo usiadły obydwie. Mała pisnęła jak zraniony, zdziczały kociak i chciała uciekać, ale chuda jak szkielet, siwa kobieta przytuliła ją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego