zatłoczonego miasta i pełną piersią odetchnąć czystym powietrzem i podziwiać piękne widoki.<br>Nadeszło lato, jak zwykle w kwietniu, i jak zwykle chciałem ruszyć w świat.<br>- Moglibyśmy się wyrwać za miasto - kusiłem najlepszą z żon. - Pomyśl tylko: my i bezkresna natura, nieskażone cywilizacją mazurskie jeziora, odwieczne puszcze, pamiętające naszych przodków, albo urocze miasteczka, niezepsute jeszcze stechnicyzowaną cywilizacją.<br>- No dobra - mruknęła najlepsza z żon, niechętnie odrywając się od opowiadań tułaczych. Ma już ona taki zwyczaj, że najchętniej tuła się, czytając literaturę podróżniczą na własnej kanapie.<br>Szybko, żeby się nie zdążyła rozmyślić, zadzwoniłem do Roszków. Przedstawiłem im uroki małego wypadu za miasto.<br>- Ale czy