cała osada tchnęła pod wieczór zapachem cielesnych pragnień i miłosnych uciech, takim eliksirem kobiecości, iż nielicznym mężczyznom szumiało w głowach, można by zdurnieć i oczadzieć, aż zdawało się, że zupełnie zniewolonych i oszołomionych dziewczęta chwytają za rękę i wiodą za sobą na upojenie. Step przygarniał kochanków przed zachodem słońca, a urwisie czupryny przemykały się chyłkiem na <orig>podziory</> i przypadłszy w gęstwinie - szczenięce oczy śledziły zachłannie niesamowitą grę nagich ciał. <br>Wszystkie te pacany, jak zwano pogardliwie małych i większych chłopców, przeżywały w ukryciu namiętne chwile wtajemniczenia, tak przejmujące, że napięte nerwy omdlewały i zdradzał ich nieraz niesamowity chichot, z którym umykali przez