nowego burmistrza, z zakazem podejmowania przez niego decyzji. Krawczyk nie pozostał dłużny i krótko ujął na piśmie, że zabrania wykonywania poleceń Nieliwodzkiego, to jest starego burmistrza. Po drugie Nieliwodzki, korzystając z obecności w swoim gabinecie, zawezwał na rozmowę przewodniczącego rady Józefa Cieślę. Chciał, aby ten pisemnie zaakceptował jego powrót na urząd. Pan Cieśla zdenerwował się, bo zwolennicy Nieliwodzkiego blokowali drzwi zapewniając, że Cieśla nie wyjdzie z gabinetu, dopóki nie podpisze. Nie podpisał, wyszedł. Po trzecie Nieliwodzki poprosił komendanta chorzelskiej policji o zapewnienie mu spokojnego urzędowania. Pod urzędem zebrał się w tym czasie tłumek żądnych emocji, bo poszła fama, że przyjadą antyterroryści