Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
rozstrzelani...
Z wielkiej sali skazanych przeprowadzono pod silną eskortą na
pierwsze piętro do dwóch cel. Było tu niesłychanie ciasno.
W celi przebywało czterdziestu sześciu więźniów. Na
posadzce leżało trochę przegniłej, startej na sieczkę słomy.
Roiło się od robactwa. Potworny odór zatykał wprost oddech.
Więźniowie nie mieli możliwości korzystania z jakichkolwiek
urządzeń sanitarnych prócz trzech kibiców, które stały w kącie.
Było to straszne, nieludzkie. Więźniowie leżeli pokotem.
Mijały godziny i dni udręki, ale w celi panowała dyscyplina
i solidarność.


"Nie, nie poddam się dobrowolnie, by mnie wykończono!
Nurtowała mnie wówczas jedna myśl - wspomina Marusarz.
- Pomyślałem, że trzeba uciekać przy pierwszej nadarzającej
się okazji
rozstrzelani...<br> Z wielkiej sali skazanych przeprowadzono pod silną eskortą na<br>pierwsze piętro do dwóch cel. Było tu niesłychanie ciasno.<br> W celi przebywało czterdziestu sześciu więźniów. Na<br>posadzce leżało trochę przegniłej, startej na sieczkę słomy.<br>Roiło się od robactwa. Potworny odór zatykał wprost oddech.<br>Więźniowie nie mieli możliwości korzystania z jakichkolwiek<br>urządzeń sanitarnych prócz trzech kibiców, które stały w kącie.<br>Było to straszne, nieludzkie. Więźniowie leżeli pokotem.<br>Mijały godziny i dni udręki, ale w celi panowała dyscyplina<br>i solidarność.<br><br><br> "Nie, nie poddam się dobrowolnie, by mnie wykończono!<br>Nurtowała mnie wówczas jedna myśl - wspomina Marusarz.<br>- Pomyślałem, że trzeba uciekać przy pierwszej nadarzającej<br>się okazji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego