Maciuś.<br>Wezwano natychmiast ministra spraw zagranicznych i sekretarza stanu, napisano odpowiedni papier, który podpisali wszyscy królowie. Mistrz ceremonii przyniósł skrzynkę i Maciuś przyłożył drżącą ręką pieczęć.<br>Był najwyższy czas skończyć, bo właśnie zapalili fajerwerki.<br>Było na co patrzeć. Całe miasto wyległo na ulicę. Park zajęty był przez posłów, wojsko i urzędników. Osobno zajmowali miejsce dziennikarze, którzy z całego świata zjechali się, aby opisywać te cuda do swych gazet. Na balkonach, oknach i na tarasie pałacu zebrali się królowie. Część dzikich królów wdrapała się na dach, żeby lepiej widzieć. Oto płonie wieża. Bengalskie ognie, rakiety, kule zielone, czerwone lecą ku niebu. Węże