czerwonych krawatach krzyczała na cześć Gierka zupełnie świadomie, jakby w proteście przeciw temu, co reprezentował starszy łysy pan w grubych okularach. I trwało to dobrych kilka minut, kiedy to pół sali skandowało "Wiesław", a drugie pół - "Gierek". <br>Władysław Gomułka, stojąc na mównicy, uniósł rękę, chcąc ni to pozdrowić, ni to uspokoić tłum. I w tym samym czasie podobny, jeśli nie identyczny gest uczynił od stołu Edward Gierek. Zorientował się, że wyszło niezręcznie i przechylając się przez kogoś, sięgnął po mikrofon, stojący przed prowadzącym zebranie pierwszym sekretarzem Komitetu Warszawskiego Józefem Kępą. Wstrzymaliśmy oddech, ale przez głośniki popłynął nacechowany serdecznością głos:<br>- Towarzysze, słyszę