szyi i wybałuszonych oczu Maksa - dopiero gdy go odciągnięto między wieszaki, spostrzegł, że to kierownik Stec i Jawora trzymają go za ręce.<br>- Czy pan zwariował! - krzyczał Stec. - Tu, w interesie!? Co panu na mózg padło! Psiakrew! Tu awantury... gówniarz.... No co jeszcze! Spokój, bo...<br>Trzymali go mocno, dopóki się nie uspokoił. Jawora przemawiał łagodnie: - No, Romciu, daj spokój, to nie ma sensu, gdzie to kto widział tak... no no...<br>W wejściu do garderoby tłoczyli się kelnerzy, froter i panny bufetowe. Maks trzymając chusteczkę przy nosie wszedł do toalety, pochylił się nad muszlą wodociągową i odkręcił kurek - krew kapiąca z nosa splamiła