Wąskie sklepiki zionęły mocnym, korzennym zapachem, w powietrzu wisiał kurz i smugi dymu z kopcących piecyków, cierpki swąd palonego krowiego łajna.<br>Trafiła w kiosku na miejscowe gazety w języku angielskim i zagraniczne stare tygodniki ilustrowane. Kupiła papierosy, zapałki, niezdecydowana rozłożyła żółtawą stronicę pisma i napotkała tytuł: "Demonstracje w Budapeszcie nie ustają''. Sprawdziła datę, wiadomość była sprzed dziesięciu dni, korespondent donosił, że tłum robotników zebrany przed parlamentem żądał, by zwolniono aresztowanych. Ucieszyła się opinią komentatora, że wiece protestacyjne nadal trwają, i Kadar będzie miał wiele trudności, zanim pozyska zaufanie społeczeństwa rozgoryczonego i wzburzonego niedawnymi wypadkami.<br>Zaczęła grzebać w plikach dzienników, przeglądając stronę