dom, to cofnęło ich coś tak agresywnego, że nawet nie wiedzieli z początku, co to jest. A był to smród... bo pojemniki ze śmieciami stały na korytarzu... Potem pojechali windą na szóste piętro i tam weszli do kołchozowego sześciopokojowego mieszkania. W kuchni stało sześć gazowych kuchenek... nie wiem, czy w ustępie było sześć osobnych kloak... albo sześć<br> <page nr=174><br> osobnych umywalek. W każdym razie drzwi, do których mieli wejść, były zamknięte, a kiedy usiłowali posłużyć się kluczem, to ten złamał się w zamku... Wtedy ciotka Żeni Korina, korpulentna, naładowana jak bomba energią osóbka, która nieustannie musi mówić i nieustannie jest w pysznym rosyjskim