Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
z więźniów stale czatował przy drzwiach, wsłuchując
się, czy wartownik na korytarzu nie zbliża się. Jeśli cokolwiek
podejrzanego usłyszał, zaraz nas ostrzegł. Wówczas błyskawicznie
wszystko powracało na dawne miejsce. Na oknie zawieszaliśmy
jakieś łachy.
Kraty były niesłychanie mocne, ręce mdlały od wysiłku,
zmienialiśmy się stale przy pracy, a one nie ustępowały.
Wiedzieliśmy, że zawsze wieczorem wzmacniano służbę esesmańską
wokół więzienia, którą dopiero wcześnie rano, jak
światło ściągano. Baliśmy się, że mogą coś wywęszyć, tym
bardziej wzmogliśmy ostrożność, by pracować w idealnej ciszy.
Tak mijały noce i dni. Z obawą oczekiwaliśmy świtu. Nie
sposób było odgadnąć, którą z pozostałych już tylko dwóch
z więźniów stale czatował przy drzwiach, wsłuchując<br>się, czy wartownik na korytarzu nie zbliża się. Jeśli cokolwiek<br>podejrzanego usłyszał, zaraz nas ostrzegł. Wówczas błyskawicznie<br>wszystko powracało na dawne miejsce. Na oknie zawieszaliśmy<br>jakieś łachy.<br> Kraty były niesłychanie mocne, ręce mdlały od wysiłku,<br>zmienialiśmy się stale przy pracy, a one nie ustępowały.<br>Wiedzieliśmy, że zawsze wieczorem wzmacniano służbę esesmańską<br>wokół więzienia, którą dopiero wcześnie rano, jak<br>światło ściągano. Baliśmy się, że mogą coś wywęszyć, tym<br>bardziej wzmogliśmy ostrożność, by pracować w idealnej ciszy.<br> Tak mijały noce i dni. Z obawą oczekiwaliśmy świtu. Nie<br>sposób było odgadnąć, którą z pozostałych już tylko dwóch
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego