prokurator przedstawił mu zarzut zgwałcenia nieletniej Zuzanny L. i urzędowo uznał go za podejrzanego, Andrzej Ł. stanowczo twierdził, że nie popełnił zarzuconego mu przestępstwa. W ciągu trzech dni pobytu w areszcie bezskutecznie domagał się, aby pobrano mu krew do analizy, gdyż twierdził, że dziewczyna podała mu w piwie silny środek usypiający, po którym natychmiast zasnął. Upierał się także, że w mieszkaniu państwa J.- L. było jeszcze trzech kolegów Zuzi, że został przez nich zaproszony i że to oni zaproponowali, że poczęstują go piwem, sami zaś mieli pić bezalkoholową "Bavarię".<br>Był pewien, że ich rozpozna, jeżeli tylko policja zechce ustalić nazwiska wszystkich