spoglądał ku garderobie. Przy wejściu stał baron Humaniewski i rozglądał się po sali, jakby kogoś szukał. Wczoraj był na rewirze Romka, rozmawiał z nim poufale i dał mu trzy złote. "Och, żeby tu przyszedł. Ha, zauważył. Uśmiecha się. Idzie, idzie tu prosto." Romek odsunął fotelik i ukłonił się nisko.<br>- Moje uszanowanie panu baronowi!<br>Baron Humaniewski, człowiek średniego wzrostu, z twarzą czerwoną, pucołowatą, z zadartym nosem i oczami wiecznie błyszczącymi, usiadł z widocznym zadowoleniem.<br>- Ty, Romciu, tu usługujesz? - zapytał strzelając oczami na wszystkie strony.<br>- Tak jest, panie baronie - ukłonił się jeszcze raz i podał mu jadłospis.<br>Baron długo wybierał. Podobnie jak wczoraj