Mihalya, żeby doręczył bukiet i list; nie było czokidara, który jak pies na łańcuchu zawsze się kręcił, strzegąc wejścia. Drzwi pałacu stały otwarte i mroczne, okiennice na piętrze zamknięte na głucho.<br>Chłopiec biegł już z powrotem, błyskały jego kolana.<br>- Nie było w hallu nikogo, więc położyłem kwiaty na stole - dyszał uszczęśliwiony - ale będą zdziwieni!<br>Kiedy auto ruszyło, zwrócił do Istvana zarumienioną twarz i nieśmiało prosił:<br>- Jak już tutaj jesteśmy, czy nie moglibyśmy zjeść lodów? Tak okropnie gorąco.<br>- Nieładnie, Mihaly, naciągać wujka - obruszył się, jednak nie umiał odmówić. - Jadłeś już obiad? Nie chcę mieć awantury z twoją mamą.<br>- Lody to nie jedzenie