Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
swoje dobra jak własny tyłek bez lustra, zresztą, zaraz po rozwodzie znów coś nawywijał i poszedł siedzieć.
- Byłam młoda, głupia i zaimponował mi chłopak z Warszawy - wyznajesz prostolinijnie.

Przymknął powieki, jego długie, jakby dziewczęce rzęsy, tak dziwnie kontrastujące z twarzą i sylwetką praskiego zakapiora, i zmęczenie w rysach, które je uszlachetnia; wtedy przypomina któregoś świętego czy nie świętego Dominika z obrazu el Greca...
- Mileno, nie w tym rzecz, że mam pretensję o to, co zrobiłaś; problem polega na tym, że doszłaś do granicy, rozumiesz? Powiedz, zrywał ci się dawniej film? Miałaś takie kace jak teraz?
Milczałam; ten facet urodzony w dzielnicy
swoje dobra jak własny tyłek bez lustra, zresztą, zaraz po rozwodzie znów coś nawywijał i poszedł siedzieć.<br>- Byłam młoda, głupia i zaimponował mi chłopak z Warszawy - wyznajesz prostolinijnie.<br><br> Przymknął powieki, jego długie, jakby dziewczęce rzęsy, tak dziwnie kontrastujące z twarzą i sylwetką praskiego zakapiora, i zmęczenie w rysach, które je uszlachetnia; wtedy przypomina któregoś świętego czy nie świętego Dominika z obrazu el Greca...<br>- Mileno, nie w tym rzecz, że mam pretensję o to, co zrobiłaś; problem polega na tym, że doszłaś do granicy, rozumiesz? Powiedz, zrywał ci się dawniej film? Miałaś takie kace jak teraz?<br>Milczałam; ten facet urodzony w dzielnicy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego