zabiega mu drogę.<br> - Taż Jaśku, tylko patrzaj - wskazuje widoczne przed drzewami<br>Kargulowego sadku stoły. - Chrzciny Ani przygotowane...<br> - What? Co? - Z oburzenia John aż się jąka. - Chcesz ze mnie ojca<br>chrzestnego dla Kargulowego pomiotu zrobić? Never! Never! - tupie nogą,<br>odpycha Kaźmierza i znika za drzwiami.<br> Z Kaźmierza, jak z przekłutego balonika, uszło całe powietrze. Stoi w<br>czarnym garniturze pośrodku podwórza, a spod nowego kapelusza spływa mu<br>pot. Obie rodziny patrzą na siebie: miały być chrzciny, a jest jakby<br>stypa, miało być powitanie, a jest pożegnanie...<br>34<br><br> Tak jak nieszczęśliwym jest ten, kto nigdy nie zaznał szczęścia, tak<br>nie będzie szczęśliwym ten, kto