Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
Zadarnowski. Winda i na pokład. I transport do szpitala.
Od alarmu do szpitala upłynęło 70 minut.
Znany nam dobrze Mieczysław Ziach miał wolny dzień, więc - wspinał się na Kościelcu, bo cóż innego można robić... Jest 20 sierpnia, południe. Mietek podaje przez radio, że w Rysie Zaruskiego, po wschodniej stronie szczytu, utknął turysta. Macie robotę - powiada dyżurnemu w Zakopanem.
I rzeczywiście. Robert Janik gromadzi ekipę. "Sokół" wciąż w rękach Henryka Serdy. Nadlatują nad właściwe miejsce i opuszczają Jana Tybora. Janek owija turystę "trójkątem", czyli specjalną płachtą podobną do pieluchy, i do szpitala.
Trwało to wszystko 100 minut.
Tego samego dnia kolejny alarm
Zadarnowski. Winda i na pokład. I transport do szpitala.<br>Od alarmu do szpitala upłynęło 70 minut.<br>Znany nam dobrze Mieczysław Ziach miał wolny dzień, więc - wspinał się na Kościelcu, bo cóż innego można robić... Jest 20 sierpnia, południe. Mietek podaje przez radio, że w Rysie Zaruskiego, po wschodniej stronie szczytu, utknął turysta. Macie robotę - powiada dyżurnemu w Zakopanem.<br>I rzeczywiście. Robert Janik gromadzi ekipę. "Sokół" wciąż w rękach Henryka Serdy. Nadlatują nad właściwe miejsce i opuszczają Jana Tybora. Janek owija turystę "trójkątem", czyli specjalną płachtą podobną do pieluchy, i do szpitala.<br>Trwało to wszystko 100 minut.<br>Tego samego dnia kolejny alarm
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego