Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
kurwa, złowić. A z tego, co fruwa, raz zjadłam nawet latawiec, bo był sklejony klejem z mąki.
Zamilkła, gwałtownie poczochrała swe jaśniutkie jak słoma włosy.
- Ach, co było, to było. Tyle ci powiem: z tych, co ze mną z przytułku uciekli, nie żyje już nikt. Dwóch ostatnich, Owena i Abla, utrupiły parę dni temu knechty pana Fulka. Abel poddał się, jak i ja, ale i tak go zarąbali, choć miecz rzucił. Mnie oszczędzili. Nie myśl, że z dobroci serca. Już mnie na płaszczu na krzyż rozkładali, ale przyleciał oficer i na uciechę nie zezwolił. No, a od szafotu tyś mnie ocalił
kurwa, złowić. A z tego, co fruwa, raz zjadłam nawet latawiec, bo był sklejony klejem z mąki.<br>Zamilkła, gwałtownie poczochrała swe jaśniutkie jak słoma włosy.<br>- Ach, co było, to było. Tyle ci powiem: z tych, co ze mną z przytułku uciekli, nie żyje już nikt. Dwóch ostatnich, Owena i Abla, utrupiły parę dni temu knechty pana Fulka. Abel poddał się, jak i ja, ale i tak go zarąbali, choć miecz rzucił. Mnie oszczędzili. Nie myśl, że z dobroci serca. Już mnie na płaszczu na krzyż rozkładali, ale przyleciał oficer i na uciechę nie zezwolił. No, a od szafotu tyś mnie ocalił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego