i koślawo długopisem na ściance, ten wierszyk przyglądający się cynicznie fizjologicznym czynnościom... tak jak fizjologiczne czynności zdają się cynicznie przyglądać duchowym postanowieniom, noszonym w zamknięciu, w głowie - jak w walizce. To dziwne, zeszyt miał być rozdziewiczony dopiero na miejscu, w klasztorze, tymczasem wierszyk trzyma się uporczywie w myślach i jakoś uwiera, i ciasno robi się duchowym postanowieniom z tym wierszykiem. Anna przypomniała sobie ton, dziwny ton tego nagle tak głośnego, całkiem niepotrzebnie tak<br> <page nr=199><br> głośnego wybuchu śmiechu - tam w wagonowym kiblu. Tak, tak trzeba to zapisać w zeszycie: kibel - to jakoś odciąży te dziwnie patetyczne zamiary, i to, że zaczynam się podejrzewać