Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Wyborcza
Nr: 17.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
wojny - o ziemię. - Nie mogę i nie chcę powstrzymać starych towarzyszy, bo ich sprawa jest słuszna - mówi prezydent Robert Mugabe. - A biali? Sami są sobie winni.

Pierwszy raz weterani przybyli na farmę Davida Stevensa w piątek. Wtedy robotnicy rolni zatrudnieni przez Stevensa przepędzili napastników. Ci wrócili w sobotni wieczór, lepiej uzbrojeni i liczniejsi. Stevens został pojmany i wywieziony w kierunku pobliskiego miasteczka Murewa. Zdążył nadać przez radiostację SOS i zobaczyć, jak napastnicy podpalają farmę. Na pomoc ruszyło pięciu sąsiadów. Pojechali do komisariatu w Murewie i tam wpadli w ręce weteranów. Policjanci biernie przyglądali się, jak napastnicy krępowali farmerów i wpychali do
wojny - o ziemię. - Nie mogę i nie chcę powstrzymać starych towarzyszy, bo ich sprawa jest słuszna - mówi prezydent &lt;name type="person"&gt;Robert Mugabe&lt;/name&gt;. - A biali? Sami są sobie winni.<br><br>Pierwszy raz weterani przybyli na farmę &lt;name type="person"&gt;Davida Stevensa&lt;/name&gt; w piątek. Wtedy robotnicy rolni zatrudnieni przez &lt;name type="person"&gt;Stevensa&lt;/name&gt; przepędzili napastników. Ci wrócili w sobotni wieczór, lepiej uzbrojeni i liczniejsi. &lt;name type="person"&gt;Stevens&lt;/name&gt; został pojmany i wywieziony w kierunku pobliskiego miasteczka &lt;name type="place"&gt;Murewa&lt;/name&gt;. Zdążył nadać przez radiostację SOS i zobaczyć, jak napastnicy podpalają farmę. Na pomoc ruszyło pięciu sąsiadów. Pojechali do komisariatu w &lt;name type="place"&gt;Murewie&lt;/name&gt; i tam wpadli w ręce weteranów. Policjanci biernie przyglądali się, jak napastnicy krępowali farmerów i wpychali do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego