nie wystarczy ją znać i głośno wypowiedzieć, trzeba jeszcze wiedzieć jak. Podstawowym błędem z czysto psychologicznego punktu widzenia było to, że na konferencji prasowej zabrakło oskarżonego. - Tłumaczenie, że nie można było poinformować go o tym wcześniej, wypada blado i rodzi podejrzenia - mówi Konrad Maj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Ludzie uznają, że oskarżyciel nie miał nawet odwagi spojrzeć w oczy oskarżonemu, że jego argumenty były słabe. Co gorsza, proces dociekania prawdy pozbawiono ludzkiego wymiaru. Prawdą stało się wyłącznie to, co zapisane w dokumentach. Został agent, zniknął człowiek, który przecież zawsze jest nie tylko "zbrodniarzem", lecz także "ofiarą". Nie tylko zdrajcą, "Judaszem