gdyby zdarzyła się jakaś prowokacja, petarda, gaz łzawiący, świeca dymna - mamy grać dalej. Wszystko było możliwe, a sala nie odpowiadała żadnym wymogom bezpieczeństwa. Prowadziło do niej jedno wąskie przejście. Gdyby wybuchła panika, tłum ludzi rzuciłby się do drzwi, które stanowiły centralny punkt sceny. Musieliby przejść po nas.<br>Spektakl utrwalały na video zagraniczne telewizje, potem Wajda wydostał od nich materiały i zmontował. Przedstawienie szybko stało się legendą, także za granicą; gdziekolwiek później pojechałam, wszędzie o nim wiedzieli.<br>Po pięciu przedstawieniach w okresie świąt nastąpiła trzytygodniowa przerwa, następnie w zmienionej obsadzie graliśmy jeszcze pięć razy. Po "Wieczerniku" wezwano mnie, podobnie jak innych, na