Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
w tajemnicy do Witebska, do pana Jurczenki...


- A co się stało z Alioszą?

- Przecież to był zupełnie zwariowany chłopak... Mówił, że nie może wytrzymać pod jednym dachem ze swoim ojcem... A potem... potem związał się z jakimiś rewolucjonistami...

- Ale przecież pani powiada, że Aliosza nie żyje?...

- Tak... Zginął padczas rozruchów w Warszawie... Na rogu Wroniej i Chłodnej... Ale mnie już wtedy nie było... Matka niedawno mi o tym pisała.

- To straszne!... Panno Kazimiero...

- Pani mówi tak, jakbym ja była temu winna... Co miałam robić? Przecież nie mogłam wyjść za mąż za siedemnastoletniego chłopca...

- Po co było zaczynać? Pani już nie jest dzieckiem
w tajemnicy do Witebska, do pana Jurczenki...<br><br><br>- A co się stało z Alioszą?<br><br>- Przecież to był zupełnie zwariowany chłopak... Mówił, że nie może wytrzymać pod jednym dachem ze swoim ojcem... A potem... potem związał się z jakimiś rewolucjonistami...<br><br>- Ale przecież pani powiada, że Aliosza nie żyje?...<br><br>- Tak... Zginął padczas rozruchów w Warszawie... Na rogu Wroniej i Chłodnej... Ale mnie już wtedy nie było... Matka niedawno mi o tym pisała.<br><br>- To straszne!... Panno Kazimiero...<br><br>- Pani mówi tak, jakbym ja była temu winna... Co miałam robić? Przecież nie mogłam wyjść za mąż za siedemnastoletniego chłopca...<br><br>- Po co było zaczynać? Pani już nie jest dzieckiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego