w jak najlepszej formie. Czasem jest to chwacki rocker w rodzaju Break On Through, czasem leniwa, senna, okraszona dysonansami ballada (End Of The Night), czasem nostalgiczna elegia (rhe Crystal Ship), kiedy indziej znów czarujący, choć żwawy przebój Light My Fire (rzecz ciekawa- ten największy w karierze zespołu przebój jest niemal w całości dziełem gitarzysty Kriegera, Morrison dopisał do niego dwie linijki tekstu, a Manzarek - organowy wstęp) . Może jeszcze głos Morrisona brzmi zbyt nieśmiało, może muzykom brak siły uderzenia, nabywanej z doświadczeniem, ale - pierwszy album pozostaje chyba ich najrówniejszym i najpełniejszym dziełem.<br>Czy The Doors to dobry zespół? Po latach słychać, że jako