Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 43
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 1993
Rok powstania: 1994
dostałem je od Franciszka Szlachcica, ówczesnego sekretarza Komitetu Centralnego.
Zaczęło się tak - zadzwonił sekretarz sekretarza i pyta: Czy jest pan gotów przyjąć wizytę sekretarza KC Szlachcica?
Gość w dom, Bóg w dom - odpowiedziałem.
No i Szlachcic przyjechał tu z Klasą, sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego, który jako miejscowy partyjny musiał mu towarzyszyć w charakterze adiutanta.
Stały 3 czy 4 limuzyny, ochrona, on przyszedł do mnie na górę i rozpromienił się, zobaczywszy na ścianie pistolet - rzeczywiście mam wiatrówkowy pistolet, fałszywą parabelkę.
Potem chwalił serowiec mojej teściowej, popijał wino, bardzo mu wszystko smakowało, a tymczasem Błoński krążył po okolicy polami, żeby się zorientować, co się dzieje
dostałem je od Franciszka Szlachcica, ówczesnego sekretarza Komitetu Centralnego.<br>Zaczęło się tak - zadzwonił sekretarz sekretarza i pyta: Czy jest pan gotów przyjąć wizytę sekretarza KC Szlachcica?<br>Gość w dom, Bóg w dom - odpowiedziałem.<br>No i Szlachcic przyjechał tu z Klasą, sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego, który jako miejscowy partyjny musiał mu towarzyszyć w charakterze adiutanta.<br>Stały 3 czy 4 limuzyny, ochrona, on przyszedł do mnie na górę i rozpromienił się, zobaczywszy na ścianie pistolet - rzeczywiście mam wiatrówkowy pistolet, fałszywą parabelkę.<br>Potem chwalił serowiec mojej teściowej, popijał wino, bardzo mu wszystko smakowało, a tymczasem Błoński krążył po okolicy polami, żeby się zorientować, co się dzieje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego