momencie, kiedy ci bandyci przestaną go już pilnować. Ukraść po wysłaniu, w czasie transportu! Ukraść z pociągu!<br>Trzej słuchacze zbaranieli. Odkrywcza myśl Barbary wstrząsnęła nimi do głębi. Spiżowy ton głosu stojącego przed nimi bóstwa, dźwięcząca jeszcze w powietrzu straszliwa determinacja, mglista wizja napadu na ten jakiś niesprecyzowany pociąg, rodząca się w duszach nadzieja na osiągnięcie celu za pomocą imponującego czynu, wszystko to razem sprawiło, że stracili głos. W milczeniu, wytrzeszczonymi oczami patrzyli na rozpłomienioną Barbarę, a zdumienie na ich twarzach przeistaczało się powoli w podziw, uwielbienie i zachwyt.<br>Pierwszy oprzytomniał Janusz. Posiadanie narzeczonej, której uroda dorównywała niemal urodzie Barbary, uodporniło go już