Hubert. - Przecież wszedłem do środka i nawet rozglądałem się dokoła. Zastanowiło mnie, że nie ma kłódki, i dlatego drzwi zamknąłem kluczem, który miałem u siebie. Czyby mamie przyszło na myśl, że za piecem albo między skrzynkami mogą się znajdować trzy osoby tej miary, co pan Hipolit albo Wiktoryna? A zresztą w jakim celu? Cel przecież jest tak zagadkowy! Ale najserdeczniej panu obiecuję, że odtąd, ile razy zechcę coś zamknąć na klucz, choćby to była moja szuflada na krawatki, zawsze przedtem sprawdzę, czy nie ma w środku pana albo tej zacnej Wiktoryny.<br>Pan Hipolit dreptał na miejscu z wściekłości, nie mogąc przyjść do słowa