po wręczeniu stągiewek oddalili się<br>na dawne miejsce.<br> Mistrz Horacy rozlewał napój drżącą łyżką, pulchniejąc w uśmiechu,<br>który spływał aż po najniższe włosy koźlej bródki; i wreszcie, gdy<br>każdy biesiadnik poczuł w duszy roztkliwiające ciepło i woń korzenną,<br>mistrz Horacy wrócił na swoje podium przed kotłem, wzniósł wysoko<br>ramiona, aż w kłębach pary rozpłynęły się mu palce, jak dłonie olbrzyma<br>w obłokach, i w takiej pozycji zastygnął.<br> Robotnicy pili poncz, cmokając, zanurzali w nim nosy spiczaste i<br>różowe i pochylali się ku sobie w zadowoleniu porozumiewawczym.<br> W ogromnym hallu fabrycznym słychać było tylko mlaskanie języków i<br>łomot serca pana Osiełka, który przyglądał