Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
w jej spojrzeniu drwinę. Jasne, jak mogę lubić Preissa, skoro on i Aśka... Ale nie, Lenka, nie masz racji, minęło tyle lat i - już się przyzwyczaiłem; nawet go lubię - czy na pewno?

Kończymy nasz spacer po trzynastej, gdy Ewa pewnie już finalizuje tę umowę. Może źle, że tam nie byłem, w kwestiach prawnych jestem przecież bieglejszy, lepiej potrafię się wysłowić.
- A twoje pierwsze małżeństwo chyba nie trwało długo?
- Tak, Lenka, i rozpadło się. - Po cholerę jej to mówię? - Tego dnia, kiedy wróciłem z Krakowa; dosłownie, wysiadłem z twojego samochodu, pojechałem do domu i - koniec.
Nie zareagowała. Jakbym wymienił zupełnie obojętne, nie związane
w jej spojrzeniu drwinę. Jasne, jak mogę lubić Preissa, skoro on i Aśka... Ale nie, Lenka, nie masz racji, minęło tyle lat i - już się przyzwyczaiłem; nawet go lubię - czy na pewno?<br><br> Kończymy nasz spacer po trzynastej, gdy Ewa pewnie już finalizuje tę umowę. Może źle, że tam nie byłem, w kwestiach prawnych jestem przecież bieglejszy, lepiej potrafię się wysłowić.<br>- A twoje pierwsze małżeństwo chyba nie trwało długo?<br>- Tak, Lenka, i rozpadło się. - Po cholerę jej to mówię? - Tego dnia, kiedy wróciłem z Krakowa; dosłownie, wysiadłem z twojego samochodu, pojechałem do domu i - koniec.<br>Nie zareagowała. Jakbym wymienił zupełnie obojętne, nie związane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego