Potem robi się zielony<br>I od górnej jego strony<br>Nagle pęd wyrasta wąski,<br>Puszcza listki i gałązki,<br>Na gałązkach zaś w pośpiechu<br>Rośnie orzech przy orzechu.<br>Tłum je szybko z nosów zrywa,<br>A orzechów wciąż przybywa,<br>Już ich leżą całe stosy.<br>Wprost podziwiać takie nosy!<br>Wtem wiewiórka swym ogonem<br>Pomachała w lewą stronę -<br>Wszystko z nosów nagle znikło,<br>Więc przybrały postać zwykłą.<br>Rzekł starosta: - Dziw nad dziwy!<br>Rejent krzyknął: - Cud prawdziwy!<br>Burmistrz nic już nie rozumiał,<br>A tłum cieszył się jak umiał.<br>Przyszła kolej na bociana.<br>Bocian, postać dobrze znana,<br>Wyszedł w dużych okularach,<br>W meloniku, w getrach szarych,<br>Z gestem pełnym