Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pociąg. Głuchy stukot kół przecinał ukośnie ciszę doliny.
Polek jednak nie usłuchał rady nieznajomego mężczyzny. Koło toru odczekał, aż przewali się rozdygotany pociąg dalekobieżny, pędzący w korytarzu gwałtownego wichru. Następnie pobiegł torami, przeskakując ze szpały na szpałę, a przed nim ginął już w lesie trójkąt wątłych świateł pociągu.
Później skręcił w lewo i zatrzymał się nad stromym zboczem. W dole drogą polną, ledwo znaczną w darni, szedł mężczyzna z czarną teczką. Spieszył się wyraźnie, przeskakiwał gładkie jak bochny chleba kamienie przyniesione przez powodzie, a gdzieś z tyłu, od strony Górnych Młynów, staczał się tu wysoki dźwięk dzwonu kościelnego.
Polek widział wyraźnie, jak
pociąg. Głuchy stukot kół przecinał ukośnie ciszę doliny.<br>Polek jednak nie usłuchał rady nieznajomego mężczyzny. Koło toru odczekał, aż przewali się rozdygotany pociąg dalekobieżny, pędzący w korytarzu gwałtownego wichru. Następnie pobiegł torami, przeskakując ze szpały na szpałę, a przed nim ginął już w lesie trójkąt wątłych świateł pociągu.<br>Później skręcił w lewo i zatrzymał się nad stromym zboczem. W dole drogą polną, ledwo znaczną w darni, szedł mężczyzna z czarną teczką. Spieszył się wyraźnie, przeskakiwał gładkie jak bochny chleba kamienie przyniesione przez powodzie, a gdzieś z tyłu, od strony Górnych Młynów, staczał się tu wysoki dźwięk dzwonu kościelnego.<br>Polek widział wyraźnie, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego