Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
drapaczy chmur, ani parterowych domków na przedmieściach.
Wszędzie rósł przede mną chleb.
Każdy kamień na drodze, bryła sucha, gazeta zwinięta w szarą kulę były dla mnie pajdą chleba, kawałkiem ogryzionej kości.
Którejś niedzieli wyszedłem poza miasto i oniemiały z głodu siedziałem na pustej prerii, przyglądając się stadom bydła pasącym się w oddali, szykowanym pod nóż.
Marząc o befsztyku, patrząc w swój żołądek, nie zauważyłem, że parę kroków ode mnie siedzi murzyńska dziewucha goła, goluteńka, opalająca się w czerwcowym słońcu.
Widzę tę jej nagość czarną, inną od nagości białej, a przecież tak samo kuszącą, tak samo wszeteczną, przyciągającą jak magnes, jak źródło spragnionego
drapaczy chmur, ani parterowych domków na przedmieściach.<br> Wszędzie rósł przede mną chleb.<br> Każdy kamień na drodze, bryła sucha, gazeta zwinięta w szarą kulę były dla mnie pajdą chleba, kawałkiem ogryzionej kości.<br> Którejś niedzieli wyszedłem poza miasto i oniemiały z głodu siedziałem na pustej prerii, przyglądając się stadom bydła pasącym się w oddali, szykowanym pod nóż.<br> Marząc o befsztyku, patrząc w swój żołądek, nie zauważyłem, że parę kroków ode mnie siedzi murzyńska dziewucha goła, goluteńka, opalająca się w czerwcowym słońcu.<br> Widzę tę jej nagość czarną, inną od nagości białej, a przecież tak samo kuszącą, tak samo wszeteczną, przyciągającą jak magnes, jak źródło spragnionego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego