nie jesteś - rzekł w narzeczu Indian Navaho; czwartego jego słowa Lopez właściwie nie zrozumiał. Było to jedno z owych dziwacznych, wieloznaczeniowych słów, w jakie obfitują stare języki społeczeństw przesiąkniętych magią i mistycyzmem, żyjących w czystej, naturalnej przyjaźni i nienawiści do swych bogów. Nikt, kto nie urodził się Navaho, nie pojmie w pełni tego narzecza. Co więc oznaczało słowo wypowiedziane przez młodzieńca? Pewien rodzaj skończoności, całości; także świętość i przeznaczenie; także wyższość, boskość; także dobro.<br>Ledwo zamknąwszy usta - chłopak zniknął.<br>Major z żołnierzami, a za nimi Celiński, wypadli zza pagórka - obserwowali oni to zdarzenie oczyma Lopeza, słuchali za pośrednictwem jego uszu i podobnie