Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
Co? - zapytał jąkając się. - Co-co?... Pan rozumie, ropień przesunął się pod samo serce!... Pan rozumie!... Potem wrzasnął coś po łacinie i zniknął w jadalni sióstr.
- Co się stało? - bełkotał Widmar. Zobaczył Rubińskiego i podszedł do niego z tym samym zapytaniem .

Lecz medyk bardzo się śpieszył. - Umarła pod nożem - rzucił w przelocie. Gdy Widmar zbity z tropu wychodził ze szpitala, zetknął się na schodach z. ordynatorem Boguckim. Nie przywitawszy się nawet z nim,. chciał go ominąć, ale staruszek z nieoczekiwaną stanowczością zastąpił mu drogę.
- Przepraszam pana bardzo - rzekł dobrotliwie. - Widziałem, że pan długo czekał na dyrektora. Czy nie mogę być panu pomocny
Co? - zapytał jąkając się. - Co-co?... Pan rozumie, ropień przesunął się pod samo serce!... Pan rozumie!... Potem wrzasnął coś po łacinie i zniknął w jadalni sióstr.<br>- Co się stało? - bełkotał Widmar. Zobaczył Rubińskiego i podszedł do niego z tym samym zapytaniem .<br>&lt;page nr=189&gt;<br> Lecz medyk bardzo się śpieszył. - Umarła pod nożem - rzucił w przelocie. Gdy Widmar zbity z tropu wychodził ze szpitala, zetknął się na schodach z. ordynatorem Boguckim. Nie przywitawszy się nawet z nim,. chciał go ominąć, ale staruszek z nieoczekiwaną stanowczością zastąpił mu drogę.<br>- Przepraszam pana bardzo - rzekł dobrotliwie. - Widziałem, że pan długo czekał na dyrektora. Czy nie mogę być panu pomocny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego