tak w<br>połowie zimy, dziadkowie, wujenki i wujkowie wrócili z wysiedlenia do<br>siebie na wieś, a my z matką i ojcem zamieszkaliśmy w pobliskim<br>mieście. Ze względu na ojca przede wszystkim, który podupadał coraz<br>bardziej na zdrowiu i potrzebował lekarza, który by się wreszcie<br>poznał, co ojcu jest, no, i w razie czego szpitala. Choć ojciec z<br>pewnością wiedział, co mu jest, a tylko matce mówił wciąż, że nerwy.<br> Nie mogłem się z początku przyzwyczaić do tego miasta i często<br>odwiedzałem dziadków, wujków, wujenki, tym bardziej że było do nich<br>siedem kilometrów za szosą, a chociaż szosa, poszczerbiona przez<br>pociski, bomby, czołgi, nie