jedna książka, która by zaginęła w natłoku grafomańskich piśmideł. Tych książek jest kilka, dobrze napisanych, lecz nie do przyjęcia przez swoje treści i wyprowadzone z nich wnioski.<br>Zastanawiam się nad tym nie dlatego, aby wyciągać z zamierzchłej już historii grzechy owych lat. Zadaję sobie tylko pytanie, czy w istocie Kazimierz w stu procentach był przeświadczony, że to, co robi, przynosi korzyść sztuce i społeczeństwu. Myślę, że jednak tak. Była w tym naturalnie chęć pozbycia się piętna pochodzenia, jakby jakaś ekspiacja za winy swych przodków i pragnienie poddania swych czasów rzetelnemu osądowi. W jego przekonaniu rzetelnemu i prawdziwemu, bo był człowiekiem uczciwym. Lecz jakże