miałam podstaw, a tym bardziej ochoty, aby je przed moim interlokutorem wdzięcznie wyeksponować. <br>Pan dyrektor, ten śliczny, ten uroczy był wprost niepocieszony, o czym zapewniał mnie wielokrotnie w dwa dni później, kiedy raczył mi przypomnieć, że do naszego spotkania już doszło. A bon? Przyglądam mu się z intensywnym wysiłkiem zlokalizowania w świadomości jego okazałej persony i znowu nic. Widzę go po raz pierwszy w życiu. Poza tym nigdy nie uwierzę, że przepuściłabym okazję tak budującego kontaktu i to z takim przystojnym mężczyzną. <br>Snując wspomnienia z tej pierwszej wizyty, pan doktor jako facet szarmancki wysilał się mocno, aby określić mój stan, w jakim