jak i oni poruszony zasłyszanymi dźwiękami Stefan wystawił ze swego pokoju głowę i cofnął ją natychmiast w stanie nieco odmienionym, ogłuszony tym czymś dziwnym, co mu się nagle stało. Naczelny inżynier i kierownik pracowni zetknęli się w drugich drzwiach ze śpieszącym na spotkanie Lesia Włodkiem i wszyscy trzej, razem stłoczeni, w żaden sposób nie mogli dostatecznie szybko usunąć się z zasięgu szaleństwa, którego rozpętanie mniej ujrzeli, a bardziej poczuli na sobie.<br>Z przeraźliwym szatańskim sykiem wściekły wąż piany, niczym skondensowany tajfun, miotał się w małym korytarzyku, a w jego objęciach miotał się Lesio, oszołomiony, zaskoczony i ogłupiały bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Ślizgając