oczy. Pomimo to poznałam ją od razu. Leżała głową do drzwi, moje natomiast łóżko stało nie opodal, w tyle, wezgłowiem zwrócono do okna. W ten sposób nasze głowy prawie się dotykały, lecz żeby się zobaczyć, musiałyśmy usiąść na łóżkach i patrzeć na siebie ponad poręczami i poduszkami. Ona tego zrobić w żadnym razie nie mogła. Zauważyłam przelotnie, że kołdra, którą była okryta, wydęła się jakaś szczególnie koło jej bioder, wyglądało to tak, jak gdyby miała duży, ciężarny brzuch, lecz w istocie były to tylko grzejki z wodą. Na te worki narzekała od samego początku. Nie wolno jej było się ruszać. więc niecierpliwiła się