Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
terminator, co?" Stacho kiwnął głową.
- To czego stoisz pod słupem? A? Myślisz, że szef przyjdzie i powie: "Pan łaskawy pozwoli". Wchodź do środka, chłystku, i tego... poczekaj na majstra. Czego się boisz?
A? Wchodź śmiało. Zanim pan Szymczyk uderzy w dzwon, ja tu jestem gospodarzem.
Przepuścił Stacha i szturchając go w plecy wielkim kluczem, przeprowadził wzdłuż korytarza na plac. Leżały tu, prażąc się w słońcu, deski sosnowe, ułożone w wielkich stosach. Terpentynowy zapach aż kręci w nosie. Spodobało się to Stachowi: pachnie i często wokół i budynek warsztatu swojski nie żadna murowana, zimna budowla, lecz poczciwa szopa drewniana, wypuczona od wewnątrz
terminator, co?" Stacho kiwnął głową.<br>- To czego stoisz pod słupem? A? Myślisz, że szef przyjdzie i powie: "Pan łaskawy pozwoli". Wchodź do środka, chłystku, i tego... poczekaj na majstra. Czego się boisz?<br>A? Wchodź śmiało. Zanim pan Szymczyk uderzy w dzwon, ja tu jestem gospodarzem.<br>Przepuścił Stacha i szturchając go w plecy wielkim kluczem, przeprowadził wzdłuż korytarza na plac. Leżały tu, prażąc się w słońcu, deski sosnowe, ułożone w wielkich stosach. Terpentynowy zapach aż kręci w nosie. Spodobało się to Stachowi: pachnie i często wokół i budynek warsztatu swojski nie żadna murowana, zimna budowla, lecz poczciwa szopa drewniana, wypuczona od wewnątrz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego