Przewidywała burzę na noc, jedną z tych burz, które rzucały trwogę na<br>ludzi. Widziała dom nasz w piorunach, obejście nasze w ogniu, nasze<br>pola przez grad zsieczone. Ta burza była na wielkość jej niepokoju o<br>ojca. Powoływała się przy tym na swoje kury, które od rana chodziły jak<br>strute, nie wabiąc się ani na jej cipanie donośne, ani na ziarno, które<br>im szczodrze rozrzuciła. Stały po cieniach i omdlewały, jakby je<br>właśnie ta przepowiadana przez matkę burza trapiła. Matka zresztą przy<br>każdej sposobności powoływała się na swoje kury, jakby na stworzenia<br>obdarzone nadprzyrodzonym przeczuciem, a w każdym razie sprzyjające<br>przeczuciom ludzkim. Ale