Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
pożeglować. Wiatr był dobry, toteż po dziesięciu minutach byli już prawie 15 kilometrów od Ośrodka. Okrążyli jedną i drugą wyspę na Jeziorze Dobskim i wzięli kurs powrotny na Giżycko. Bojer mknął wspaniale. Płozy brzęczały na małych nierównościach lodu, Cześkowi ręce trochę zmarzły, oczy się łzawiły. Mimo grubego ubrania pod ciepłym waciakiem czuł przenikające igiełki mrozu. Helmut sterował uważnie, wymijając co większe zaspy. Wiatr zrobił się jakby bardziej porywisty. Pogwizd powietrza przecinanego stalowymi linkami want stawał się coraz większy i płozy dźwięczały bardziej brzękliwie.
"Już chyba mamy z 80 km na godzinę" - pomyślał Czesiek. W tym momencie coś zaczerniało przed nimi na
pożeglować. Wiatr był dobry, toteż po dziesięciu minutach byli już prawie 15 kilometrów od Ośrodka. Okrążyli jedną i drugą wyspę na Jeziorze Dobskim i wzięli kurs powrotny na Giżycko. Bojer mknął wspaniale. Płozy brzęczały na małych nierównościach lodu, Cześkowi ręce trochę zmarzły, oczy się łzawiły. Mimo grubego ubrania pod ciepłym waciakiem czuł przenikające igiełki mrozu. Helmut sterował uważnie, wymijając co większe zaspy. Wiatr zrobił się jakby bardziej porywisty. Pogwizd powietrza przecinanego stalowymi linkami want stawał się coraz większy i płozy dźwięczały bardziej brzękliwie. <br>"Już chyba mamy z 80 km na godzinę" - pomyślał Czesiek. W tym momencie coś zaczerniało przed nimi na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego