Typ tekstu: Książka
Autor: Chwin Stefan
Tytuł: Hanemann
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1995
walizę i tobół, biec w stronę nabrzeża, bo w głosie Hanemanna nie tylko ona jedna wyczuła ten nakaz, który zwiastował nadzieję, bo w tym zmienionym głosie, który zabrzmiał na opustoszałym placu między ceglanym murem a ścianą magazynu, wyczuli ten nakaz także inni, i teraz, wychodząc zza żelaznych słupów, wypełzając spod wagoników, wybiegając zza betonowych podestów, czarne postacie obciążone tobołami ruszyły biegiem w stronę nabrzeża. Pani Walmann była jednak szybsza, już dobiegała do drewnianego pomostu, już wspinała się na drewniane schody, już przywierała razem z dziewczynkami do drewnianego słupa, by nie dać się zepchnąć do wody, a Walmann dołączał do niej, przerzucał
walizę i tobół, biec w stronę nabrzeża, bo w głosie Hanemanna nie tylko ona jedna wyczuła ten nakaz, który zwiastował nadzieję, bo w tym zmienionym głosie, który zabrzmiał na opustoszałym placu między ceglanym murem a ścianą magazynu, wyczuli ten nakaz także inni, i teraz, wychodząc zza żelaznych słupów, wypełzając spod wagoników, wybiegając zza betonowych podestów, czarne postacie obciążone tobołami ruszyły biegiem w stronę nabrzeża. Pani Walmann była jednak szybsza, już dobiegała do drewnianego pomostu, już wspinała się na drewniane schody, już przywierała razem z dziewczynkami do drewnianego słupa, by nie dać się zepchnąć do wody, a Walmann dołączał do niej, przerzucał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego