Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 6
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Wreszcie szczęśliwie znalazłyśmy się w wagonie i pociąg ruszył. Po iluś tam godzinach jazdy, pociąg, wyrzucając snopy iskier i kłęby dymu, wspiął się na Obidową. Stąd widać już Tatry. Mniej więcej na wysokości Lasku, nagle, ze zgrzytem hamulców pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Pasażerowie rzucili się do okien. Wzdłuż wagonów biegli gestapowcy z psami. Nie było możliwości ucieczki. Do poszczególnych przedziałów wpadło gestapo z wrzaskami i wycelowanymi w pasażerów pistoletami. Zaczęła się kontrola dokumentów i bagażu. Z naszego przedziału nikogo nie zabrano, ale gdy po długiej rewizji pociąg wreszcie ruszył, widziałam grupę mężczyzn otoczoną wiankiem policji, popychanych i bitych. Nigdy
Wreszcie szczęśliwie znalazłyśmy się w wagonie i pociąg ruszył. Po iluś tam godzinach jazdy, pociąg, wyrzucając snopy iskier i kłęby dymu, wspiął się na Obidową. Stąd widać już Tatry. Mniej więcej na wysokości Lasku, nagle, ze zgrzytem hamulców pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Pasażerowie rzucili się do okien. Wzdłuż wagonów biegli gestapowcy z psami. Nie było możliwości ucieczki. Do poszczególnych przedziałów wpadło gestapo z wrzaskami i wycelowanymi w pasażerów pistoletami. Zaczęła się kontrola dokumentów i bagażu. Z naszego przedziału nikogo nie zabrano, ale gdy po długiej rewizji pociąg wreszcie ruszył, widziałam grupę mężczyzn otoczoną wiankiem policji, popychanych i bitych. Nigdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego