wiadomo czemu. Gorąco mu i nudno - pomyślał <br>zawiedziony Franciszek (na szosie mogło leżeć wieczne <br>pióro ze złotą stalówką, pistolet na kapiszony <br>albo sto złotych w prawdziwej portmonetce). Jemu też gorąco, <br>każdemu, tamten, choć nic nie znalazł, ma tyle, że <br>jeździ sobie, dokąd chce.<br> Pociąg był towarowy, długi. Naliczył <br>czterdzieści siedem wagonów (i tylko trzy razy się pomylił, <br>a dwa razy zaczynał od początku), zagapił na cysternę <br>z dziwacznym napisem, zgubił do reszty rachubę. Czerwonym <br>światełkiem na platformie ostatniego wagonu był znajomy <br>z widzenia kolejarz. Nim chłopczyk zdecydował się krzyknąć <br>dzień dobry, lokomotywa szarpnęła wagony, kolejarz odwrócił <br>się do Franciszka i płotu