narodem panów".<br>Na święta rzeczywiście Michał wrócił do domu. Jego pułk nie zdążył się nawet sformować - włóczył się początkowo po różnych batalionach Polski południowej, wreszcie gdy bitwy się skończyły - nie dał się złapać i jak gdyby nigdy nic pojawił się pod Giewontem. Po przywitaniu z rodziną, której nie wyrzucono z walącej się parterowej rudery, zajmowanej przez nich od dwudziestu lat, poszedł włóczyć się po mieście. Na Hauptstrasse, jak przemianowano Krupówki, paradowały eleganckie patrole Wehrmachtu, w parku miejskim było pusto. Grunwaldzka otrzymała sentymentalną nazwę Heimatstrasse, a w pensjonacie Wassermanów kręcili się Niemcy, zaś przy drzwiach stali uzbrojeni strażnicy, więc Michał domyślił się, że