wychodzą na ulice. Groźniejsze bowiem - mówi Berent - od wszelkich haseł, choćby najdalszych interesom duchowym narodu, jest gorące tchnienie każdej rewolucji, wszczętej pod najszlachetniejszymi nawet wezwaniami. Najgroźniejszy jest żar walki, w którym krew zalewa mózg, ślepe zapamiętanie, w którym kołowacieją najtęższe nieraz głowy. A gorsza od wszelkiego analfabetyzmu stać się może waleczność (waleczny "<foreign>Schneid</foreign>") działaczy rozgrzeszających się "dla sprawy" ze wszystkiego, "szał barbarzyństwa, któremu poddawały się i u nas nie byle jakie głowy". W tym miejscu na marginesie egzemplarza, którym się posługiwałam, ktoś dopisał: "Tu wylazło szydło z worka, zdemaskował się".</><br><hi>RZ</hi>: <who1>Ciekawe, kiedy ten dopisek został zrobiony, podejrzewam, że gdzieś w