za nami, konni przed nami, dookoła ćma, mgła, bagno... Nocą skryliśmy się w łozinie, odetchnąć trza było dać koniom i sobie. Wtedy to elfka rozdziała się bez słowa, pokładła... a pierwszy elf do niej... Mnie zmroziło, ani wiem, co czynić... Odejść, zali udawać, że nie widzę? Krew mi w skroniach wali, a ona mówi nagle: "Kto wie, co jutro będzie? Kto Wstążkę przejdzie, a kto ziemię obłapi? En'ca minne." Tak rzekła: maleńko miłości. Tylko tak, rzecze, można zwyciężyć śmierć. I strach. Oni się bali, ona się bała, i ja się bałam... I rozdziałam się takoż i pokładłam opodal, derkę sobie pod